Medale z powrotem w pudełkach, wracamy do Rzeszowa!

Medale z powrotem w pudełkach, wracamy do Rzeszowa!
Po kompletnie nieudanym początku Jurajscy Rycerze, stojąc po ścianą, wrócili do meczu ze stanu 0:2 i pokonali Asseco Resovię po tie-breaku. Oznacza to, że o brązowym medalu zadecyduje spotkanie nr 5, które zostanie rozegrane we wtorek (16 maja) w Rzeszowie.
Spotkanie od serwisu w siatkę rozpoczął Tomasz Piotrowski. Na początku gra przebiegała punkt za punkt, choć to nasz zespół mógł bardziej żałować niewykorzystanych okazji do przełamania rywali. Po nieudanym pajpie Uroša Kovačevicia goście objęli prowadzenie 8:6, ale trzy kolejne akcje padły naszym łupem, w czym największa zasługa zagrywającego Bartosza Kwolka. Rzeszowianie odskoczyli jednak na trzy punkty po tym, gdy Dawid Konarski nie trafił w boisko, a Miłosz Zniszczoł został zablokowany na środku przez Jakuba Kochanowskiego. Kolejne dwa oczka dołożyli po kontrze Piotrowskiego oraz asie Jakuba Buckiego i już do końca kontrolowali przebieg seta. W ostatniej akcji zablokowany na prawym ataku został Kovačević.
Problemy naszej drużyny trwały również po zmianie stron, a Resovia zaczęła od 4:1 po bloku na Kovačeviciu i błędzie Kwolka w ataku. Serb jeszcze raz został zatrzymany i zmienił go Waliński, ale przeciwnicy przedarli się przez trójblok. Michał Kozłowski i Dawid Dulski, podobnie jak w pierwszej partii, weszli na podwójną zmianę, ale nasz młody atakujący z lewego skrzydła nadział się na blok i przy stanie 17:11 dla rywali Michał Winiarski poprosił o drugi czas. Po nim jednak Bucki zagrał dwa asy z rzędu i było w zasadzie pozamiatane. Set zakończył się takim samym wynikiem jak poprzedni, 25:19 dla przyjezdnych.
Dwie przegrane w słabym stylu partie nie złamały ducha naszej drużyny i po pięciominutowej przerwie w seta nr 3 weszliśmy z buta. Świetne serwisy Miguela Tavaresa i Bartosza Kwolka oraz pewna gra w kontrze sprawiły, że zaczęliśmy od prowadzenia 6:1. Przejęliśmy inicjatywę i kontrolowaliśmy od tego momentu przebieg gry. Świetnie zaczęły u nas funkcjonować blok i obrona, dzięki czemu powstrzymywaliśmy niezwykle wcześniej skutecznych rywali, za to sami kończyliśmy niemal wszystkie ataki (17 punktów na 21 prób!) i po uderzeniu Konarskiego, który wybił piłkę po rękach Klemena Čebulja (Słoweniec zmienił wcześniej Piotrowskiego) daleko w aut, wygraliśmy aż 25:17.
Również czwarty set zaczął się dobrze – Tavares dwa razy odrzucił rywali od siatki, a my trzymaliśmy Toreya DeFalco blokiem, za pierwszym razem punktując bezpośrednio, a za drugim wyprowadzając kontrę, którą skończył Konarski. Dzięki temu zrobiło się od razu 3:1. Długo walczyliśmy punkt za punkt, bo choć optyczna przewaga była po naszej stronie, to nie potrafiliśmy przekuć tego na wynik. Udało się to w końcu po mocnym serwisie Kwolka, bo choć Konarski nie wykorzystał piłki przechodzącej, to na raty atak skończył Kovačević i przy stanie 12:9 o czas poprosił Giampaolo Medei. Pomogło to rzeszowianom, ale tylko na chwilę, bo wprawdzie zbliżyli się na punkt, ale blok Zniszczoła na Piotrowskim i as w linię boczną Kovačevicia pozwoliły znowu odskoczyć na 17:13. Dołożyliśmy jeszcze do tego trójblok na DeFalco i włoski szkoleniowiec gości po raz drugi wezwał swój zespół do siebie przy naszym prowadzeniu 20:15. Po nim zdobyliśmy jeszcze jeden punkt, po czym Asseco Resovia zerwała się do pogoni. Mieliśmy problemy ze zrobieniem przejścia przy zagrywkach Fabiana Drzyzgi i w efekcie rywale zbliżyli się na 20:21. W końcu rozgrywający z Rzeszowa się pomylił, a po chwili długą wymianę atakiem z niezwykle trudnej piłki skończył Kovačević i znów mieliśmy trzypunktową przewagę. Po chwili Serb uderzył jednak po prostej w aut i przeciwnicy znów złapali kontakt. Od tie-breaka dzieliły nas jednak tylko dwie wygrane akcje – DeFalco przy drugiej zagrywce zaserwował daleko w aut i choć przy pierwszym setbolu Čebulj obił nasz blok, to przy drugim po raz kolejny nie do zatrzymania był Konarski.
Początek decydującej partii był popisem Bartka Kwolka na zagrywce – cztery potężne ciosy z rzędu pozwoliły nam objąć prowadzenie 5:1. Strony zmienialiśmy przy prowadzeniu 8:5, wygrywając po drodze dwa razy challenge, a tuż po zmianie stron dwie kontry z rzędu skończył Kwolek. Medei wziął czas, ale po nim DeFalco przy ataku szarpnął siatkę i było już 11:5. Pozostało nam pilnować przewagi w końcówce i zrobiliśmy to bardzo skutecznie. Dwa ostatnie punkty zdobył dla nas Szalacha, wbijając gwoździe ze środka. MVP został wybrany podobnie jak w pierwszym meczu, Dawid Konarski.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2-2
Skład: Tavares, Konarski, Kwolek, Kovačević, Zniszczoł, Szalacha, Danani (L) oraz Kalembka, Dulski, Kozłowski, Rejno
Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie