Na czwarte miejsce trzeba poczekać
Na czwarte miejsce trzeba poczekać
Aluron CMC Warta Zawiercie uległa u siebie Asseco Resovii Rzeszów 1:3 i nadal nie jest pewna czwartego miejsca na koniec fazy zasadniczej PlusLigi. Nie do zatrzymania był atakujący gości, Maciej Muzaj.
W wyjściowym składzie zabrakło Uroša Kovačevicia, który z przyczyn osobistych musiał opuścić halę w trakcie rozgrzewki. Zamiast niego na przyjęciu obok Facundo Conte wybiegł Piotrek Orczyk. W pierwszych akcjach Miguel Tavares sporo grał środkiem, z czego korzystali Miłosz Zniszczoł i Patryk Niemiec. Asseco Resovia postawiła natomiast na mocną zagrywkę – największe problemy obu naszym przyjmujących sprawił Sam Deroo i to właśnie po jego serii goście uciekli na 3 punkty. Jurajscy Rycerze nie zamierzali jednak się poddawać, tylko od razu rzucili się do odrabiania strat. Świetna gra w obronie sprawiła, że gospodarze objęli prowadzenie 16:15 po kolejnym skutecznym kontrataku Conte. Podobnie jak w poprzednim meczu domowym z Projektem Warszawa, Tavares udowodnił, że jest czujny przy siatce i potrafi wykorzystać okazję do ataku. Na dodatek, przy kolejnej kontrze w wykonaniu Facundo, choć ten nie trafił z pajpa w boisko, rywale dotknęli siatki (już drugi wygrany challenge trenera Igora Kolakovicia) i Aluron CMC Warta powiększyła przewagę do stanu 19:17. Wkrótce z prawego skrzydła pomylił się jednak Dawid Konarski i znowu był remis. Zadaniowo na zagrywce pojawił się Mateusz Malinowski i choć jego serwis zwolnił na taśmie, to Deroo uderzył w aut. Za drugą próbą Jakub Bucki wybił piłkę po bloku, zdejmując naszego superrezerwowego z boiska. Sam jednak pomylił się zza 9 metra. Pierwszego setbola atakiem z krótkiej obronił Timo Tammemaa, ale tym samym odwdzięczył się po chwili Zniszczoł, kończąc premierową odsłonę.
Druga partia rozpoczęła się od autowego zbicia estońskiego środkowego rzeszowian. Kolejne akcje przebiegały jednak pod znakiem skutecznej gry po własnym przyjęciu, przez co wynik cały czas kręcił się wokół remisu. Podobnie jak w poprzednim secie, problemy żółto-zielonych zaczęły się w środkowej fazie, gdy na zagrywkę poszedł Deroo. Seria nieudanych akcji Facundo Conte sprawiła, że rzeszowianie objęli prowadzenie 13:8, a po chwili rywale jeszcze je powiększyli, choć nie bez kontrowersji co do czystości kiwki Klemena Čebulja. Miguel Tavares zmniejszył starty o punkt sprytnym skróconym serwisem, ale za drugą próbą przeciwnicy zrobili już przejście. Za linią 9 metra Orczyka znowu zmienił Malinowski i zaczął od asa, ale po chwili uderzył w siatkę i wynik cały czas był niekorzystny (15:20). W ostatnich akcjach obraz gry się już nie zmienił, a goście utrzymali pięciopunktowy dystans do końca.
Skuteczny atak Konarskiego, długa wymiana zakończona przez Conte i as Tavaresa – w ten sposób Aluron CMC Warta rozpoczęła trzeciego seta od prowadzenia 3:0. Niestety, nie minęło wiele czasu, a na tablicy wyników był już remis 4:4, bo goście zdobyli dwa kolejne punkty przy serwisie Macieja Muzaja. Wyrównana gra trwała do wyniku 10:10, a wtedy znowu doszło do sytuacji bliźniaczej w stosunku do poprzednich dwóch partii – w polu serwisowym pojawił się Sam Deroo, a Asseco Resovia zaczęła zdobywać kolejne punkty, również bezpośrednio. Jurajscy Rycerze starali się gonić, zagrywając bardzo mocno, ale rywali często z opresji ratował niezwykle skuteczny tego dnia Muzaj. Mimo tego, po kolejnej długiej akcji, zakończonej przez Orczyka, straty zmalały do stanu 16:18, a o czas poprosił trener gości, Marcelo Mendez. Po nim Dawid Konarski dorzucił asa, chwilę później Deroo zaatakował w siatkę i nagle znowu mieliśmy remis. Co prawda nasz atakujący nadział się na ręce dochodzącego do bloku Tammemy, ale po raz kolejny fantastyczną zmianę zadaniową dał Malinowski, wyrównując asem na 20:20. Rzeszowianie raz jeszcze wypracowali minimalną przewagę dzięki skutecznej kontrze, a ostatnie akcje były pełne twardej walki z obu stron, ale bez happy endu dla naszej drużyny. Nie udało się raz jeszcze doprowadzić do remisu, a seta zakończył ze środka Bartłomiej Krulicki.
Początek czwartej partii był niemal identyczny jak poprzedniej. Znowu przy zagrywce Tavaresa Jurajscy Rycerze zaczęli dobrze – Konarski zatrzymał Čebulja, po raz pierwszy w meczu w aut zaatakował Muzaj i objęliśmy prowadzenie 3:1. Po chwili jednak było 4:4, bo po ataku Orczyka piłka spadła w sam przeciwległy narożnik zawierciańskiej części boiska. Znowu nie wyszedł na dodatek pajp z Conte i goście mieli już 8:5, ale Konarski poczęstował mocnym serwisem Deroo, zmniejszając dystans do punktu. To właśnie nasz atakujący dał też ponowne prowadzenie, kończąc trudną piłkę po długiej wymianie (wcześniej wyrównanie przyszło po udanym ataku z lewego Facu). Na dodatek po raz kolejny zablokował słoweńskiego przyjmującego rywali, powiększając przewagę do stanu 14:12. Nawet najlepsza passa kiedyś się jednak kończy i Dawid nadział się na blok Deroo. Równa walka trwała więc dalej, a żaden z zespołów nie potrafił zanotować serii punktowej aż do 20 punktu. Wtedy żółto-zieloni nie wykorzystali okazji do kontry na 21:19, za to chwilę później zrobił to Nicolas Szerszeń, Muzaj dołożył blok na Konarski i to Asseco Resovia prowadziła 22:20. Wyrównać po raz kolejny się już nie udało, bo za każdym razem rzeszowianie kończyli pierwszą piłkę po swoim przyjęciu. Ostatnią akcję zakończył Deroo, obijając ręce wprowadzonego zadaniowo Wiktora Rajsnera. Nagroda MVP trafiła do Macieja Muzaja, który zdobył aż 27 punktów.
Skład: Tavares, Konarski, Conte, Orczyk, Zniszczoł, Niemiec, Żurek (L) oraz Malinowski, Rajsner
Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie