W przeciwieństwie do ćwierćfinałów, gdy drugie spotkanie w Zawierciu i trzecie w Iławie dzieliło aż osiem dni, tym razem na wyjazd udaliśmy się niemal z marszu, po tylko jednym treningu siłowym. Zadanie czeka nas niezwykle trudne, ale nie niemożliwe. Jak już wspominaliśmy w zapowiedzi wyjazdowych meczów z Indykpolem AZS-em Olsztyn, cztery razy w historii ligi zawodowej zdarzyło się, że zespół wygrał rywalizację do trzech zwycięstw mimo porażek w dwóch pierwszych starciach, z czego w dwóch ostatnich przypadkach przegrywał je u siebie:

• Pamapol AZS Częstochowa – EKS Skra Bełchatów 2:3, 0:3, 3:1, 3:2, 3:2 (sezon 2003/2004, mecze o 3. miejsce)
• Asseco Resovia Rzeszów – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3, 1:3, 3:2, 3:1, 3:0 (sezon 2009/2010, mecze o 3. miejsce)
• Delecta Bydgoszcz – Tytan AZS Częstochowa 2:3, 2:3, 3:1, 3:1, 3:0 (sezon 2011⁄2012, mecze o 5. miejsce)
• Asseco Resovia Rzeszów – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3, 2:3, 3:2, 3:1, 3:1 (sezon 2013/2014, półfinały)

– Jest takie powiedzenie: to nie jest koniec, dopóki to nie koniec. Z taką myślą jedziemy do Jastrzębia-Zdroju. Została nam tak naprawdę końcówka sezonu. Jedno jest pewne. Do końca będziemy wierzyli w zwycięstwo – zapewnia trener Michał Winiarski.

Hala w Jastrzębiu-Zdroju długo była dla nas nieodczarowana. Po serii pięciu porażek wygraliśmy tam w końcu 3:1 w fazie zasadniczej sezonu 2020/2021, ale niecały miesiąc później ulegliśmy gospodarzom w trzech setach w meczu ćwierćfinałowym. Rok później odnieśliśmy drugie zwycięstwo, tym razem 3:2 po niezwykle emocjonującym tie-breaku. W tym sezonie graliśmy tam na samym początku fazy zasadniczej, jeszcze w październiku, gdy Jastrzębski Węgiel śrubował serię bez porażki i wygrał 3:0. Łączny bilans to więc 7-2 na korzyść gospodarzy.

Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie