W trzecim meczu Resovia znacznie lepsza

W trzecim meczu Resovia znacznie lepsza
Asseco Resovia po wygranej w Zawierciu poszła za ciosem i w trzecim meczu o brązowe medale PlusLigi pokonała Aluron CMC Wartę 3:0, obejmując tym samym prowadzenie 2-1 w rywalizacji do trzech zwycięstw. Jurajscy Rycerze do samego końca walczyli o odwrócenie losów spotkania, ale gospodarze byli lepsi w decydujących momentach drugiego i trzeciego seta.
Wygraliśmy dwie pierwsze akcje, bo Tomasz Piotrowski najpierw zepsuł zagrywkę, a później przyjął serwis Miguela Tavaresa na drugą stronę, dzięki czemu wyprowadziliśmy kontratak, który skończył Michał Szalacha. Dwa bloki na naszym lewym ataku, najpierw na Dawidzie Konarskim, a chwilę później na Urošu Kovačeviciu, sprawiły jednak, że gospodarze szybko wysunęli się na prowadzenie. Nasz kapitan, próbując oszukać rywali przebiciem palcami pod końcową linię, minimalnie przestrzelił, Jakub Bucki wykorzystał kontrę (choć Bartosz Kwolek był bardzo bliski bloku, ale piłka spadła tuż obok linii bocznej) i przewaga rzeszowian urosła do trzech punktów. Michał Winiarski poprosił o czas, ale nie przyniosło to skutku, bo od razu po nim Bucki trafił zagrywką w sam narożnik. Zbliżyliśmy się wprawdzie na jedno oczko, ale tylko na chwilę. Asseco Resovia znowu odskoczyła, grała bardzo skutecznie po swoim przyjęciu i kontrolowała przewagę do końca. Nie pomogła podwójna zmiana Michała Kozłowskiego z Dawidem Dulskim, premierową odsłonę przegraliśmy do 19.
Słaba passa trwała również od początku drugiego seta, na którego trener Winiarski posłał ponownie wyjściowy skład. Rywale rozpoczęli go od wyniku 4:0 przy zagrywkach Jana Kozamernika, który męczył swoim floatem Kwolka. Mozolnie staraliśmy się odbudować swoją grę i szukać okazji do punktowania przy własnej zagrywce. Kwolek trafił asa, zrobiliśmy też dwa break pointy przy serwisach Szalachy i doszliśmy przeciwników na 18:19, więc trener Giampaolo Medei poprosił o czas. Po nim wygraliśmy jednak kolejną akcję, gdy prawie nieomylny do tej pory TJ DeFalco zaatakował w siatkę. To oznaczało, że tym razem set rozstrzygnie się dopiero w końcówce. Amerykanin zrehabilitował się za atak dający nam remis, gdy z szóstej strefy wcisnął piłkę za nasz blok na 24:22. Bucki dołożył asa i było po wszystkim.
Trzecią partię od już 17. punktu w tym meczu rozpoczął DeFalco, który wykorzystał precyzyjną wystawę na kontrze od Fabiana Drzyzgi i minął blok. Kolejne akcje przebiegały pod znakiem zagrywki – Tavares zaserwował pierwszego tego dnia asa, po chwili Kozamernik upolował znowu floatem Kwolka, a piłkę przechodzącą skończył DeFalco, ale za moment nasz przyjmujący odpłacił się, trafiając zza 9. metra w narożnik. Po raz pierwszy tym elementem zapunktował też Konarski, który ustrzelił Piotrowskiego i objęliśmy prowadzenie 7:5. Dwa bloki na naszym atakującym sprawiły jednak, że znowu to gospodarze byli na czele. Na nasze szczęście tylko na chwilę – Bucki uderzył w aut, a Tavares wykorzystał okazję do ataku po asekuracji Kwolka i znowu mieliśmy dwupunktową przewagę (16:14). Gospodarze ponownie wyrównali, ale ich lider ze Stanów Zjednoczonych dwukrotnie na wysokiej piłce nie trafił w ręce blokujących i zamiast prowadzenia Resovii, zrobiło się 21:19 dla nas. Kovačević został jednak ponownie zatrzymany, a następnie doszło do akcji, która okazała się kluczowa. Piłka po bloku trafiła asekurującego ją Serba w odstępie ułamków sekundy kolejno w klatkę i rękę (co jest dozwolone, jeżeli nie odbywa się w dwóch oddzielnych ruchach), po czym atak skończył Konarski. Rzeszowianie poprosili o challenge, a drugi sędzia po bardzo długiej weryfikacji uznał, że nasz przyjmujący popełnił błąd, chociaż po wyświetleniu powtórki na telebimie było widać, że ruch ręką rozpoczął jeszcze przed tym, gdy trafiła go piłka. Nasze protesty nic jednak nie dały, bo arbitrzy uparli się przy swojej interpretacji, a miejscowi przejęli dzięki temu inicjatywę. Kolejne cztery akcje odbyły się punkt za punkt, a ostatnia z nich – serwis w siatkę Kovačevicia – dał meczbola i to przy zagrywce Buckiego. Ten uderzył mocno, Serb przy ataku z pajpa został podbity i choć Konarski to samo zrobił z uderzeniem atakującego z Rzeszowa, to Kwolkowi na kontrze zabrakło szczęścia – piłka wracająca w aut trafiła go, dając tym samym zwycięstwo gospodarzom. MVP został wybrany niesamowity tego dnia DeFalco, który w trzy sety zdobył aż 24 punkty.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2-1
Skład: Tavares, Konarski, Kwolek, Kovačević, Zniszczoł, Szalacha, Danani (L) oraz Kozłowski, Dulski, Kalembka
Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie