Bartosz Kwolek: Ten mecz zahartuje nas przed kolejnymi
Bartosz Kwolek: Ten mecz zahartuje nas przed kolejnymi
Aluron CMC Warta Zawiercie po zaciętym drugim ćwierćfinale pokonała PSG Stal Nysa 3:2, a awans do kolejnej fazy rozgrywek zapewniła sobie po wygraniu czwartego seta. Statuetka MVP po raz pierwszy w tym sezonie ligowym powędrowała do Bartosza Kwolka, który w sobotę zdobył 19 punktów.
Kwolo, komisarz w końcu zdecydował się nie dbać o twój domowy budżet.
Fajnie, że po tych ponad 30 meczach w końcu udało się zgarnąć nagrodę, ale to nie najważniejsze. Ważniejsze jest to, że awansowaliśmy po ciężkim i trudnym spotkaniu. Nysa naprawdę się postawiła w tych dwóch setach i nie mieliśmy nic do powiedzenia. To było bardzo dobre granie. To na pewno zahartuje nas na następne starcia. Trzeba od początku wjeżdżać ze swoją grą, a nie czekać na przeciwnika.
Oni straszyli nas trochę naszą własną bronią. Serwowali niesamowicie. Da się coś zrobić, kiedy z drugiej strony lecą takie bomby, a rywal się prawie nie myli?
Musisz to przeczekać i starać się bronić, grać cierpliwie i opóźniać tę grę, bo wyszli tak naładowani i zagrywali teoretycznie w nie swoich kierunkach. Wszystko im wchodziło, więc brawa dla nich po prostu.
Seria Daniela Gąsiora w czwartym secie kluczowa. Wy często przyjmujecie go na treningach, też jest tak trudno?
On w trakcie sezonu też wchodził na zagrywkę i pokazywał, że całkiem nieźle mu to siedzi. Cieszy nas to, że przy jego serwisie udało nam się to odrobić, bo też to był boost motywacyjny i pokazuje, że każdy zawodnik jest potrzebny w play-offach. Nie ma czegoś takiego jak pierwsza szóstka, cały czas się wymieniamy. Trzeba wejść i zagrać swój mecz. Dobrze, że złapał trochę tej pewności siebie, bo to może się przydać.
Rok temu też mieliśmy trudny ćwierćfinał, ale to wiązało się z rozegraniem aż pięciu spotkań. Tutaj nie ma to większego znaczenia, bo różnicą jest jedynie to, ile setów trwa mecz rewanżowy. Plusem jest fakt, że fizycznie nas to nie zmęczy, a psychicznie może wręcz nakręcić?
Fizycznie na pewno nas nie zmęczy, bo rozegranie dwóch, a nie pięciu starć w prawie takim samym czasie, to jest plus. Trzeba jednak pamiętać, że Nysa miała dzisiaj dzień konia. Naprawdę mogło to się różnie zakończyć i moglibyśmy zostać wyrzuceni już w ćwierćfinale. To jest minus. My na pewno czujemy się mocni i jesteśmy dobrą drużyną, a pokazuje to kolejny raz, że wygrać lub przegrać można z każdym. Przyjeżdża zespół z siódmego miejsca, ma teoretycznie swój dzień i może ukąsić każdego. Cieszy na pewno zaliczka z Nysy, bo to nas uspokoiło, że dalej mamy tę przewagę i możemy wrócić do swojej dobrej gry.
Rozmawiał Michał Kwietko-Bębnowski, Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie