Dawid Konarski: Dzięki grze w Zawierciu chcę wrócić do reprezentacji

Dawid Konarski: Dzięki grze w Zawierciu chcę wrócić do reprezentacji
Dawid Konarski dołącza do Jurajskiej Armii jako dwukrotny mistrz świata, ale też gracz, który szybko stracił szansę na wyjazd na igrzyska do Tokio. Jakie stawia sobie cele i czego spodziewa się po rywalizacji o miejsce w składzie z Mateuszem Malinowskim?
Drużyna, która tutaj powstaje, była głównym powodem mojej decyzji. Obecność trenera, który też napierał, żebym się w tej drużynie pojawił. Ja również, wiedząc, jaki zespół tu się szykuje, też chciałem swoją osobą pomóc w walce o historyczny wynik. Nie ukrywam, że ostatni sezon był dużo poniżej oczekiwań moich i byłego klubu, więc mam nadzieję wrócić na zwycięską ścieżkę, być w play-offach i walczyć do ostatniej piłki tego sezonu o medale.
Indywidualnie? To jest akurat gra zespołowa, jedna z najbardziej z zespołowych zespołów, że tak zacytuję pewnego trenera… Ja chciałbym być zdrowy i po prostu swoją grą pomóc jak najwięcej drużynie, bo przez to doświadczenie wiem, że samemu za dużo zdziałać nie można. Wierzę w to głęboko, że z tych nazwisk, które są tutaj w Zawierciu, stworzymy super ekipę i będziemy walczyć w każdym meczu o zwycięstwo.
Oczywiście, przychodzę tutaj grać jak najwięcej, więc mam nadzieję, że zdrowie pozwoli. Teraz czuję się bardzo dobrze fizycznie, więc oby tylko kontuzje nas omijały – i mnie, i każdego z chłopaków, bo musimy w zdrowiu przejść przez ten długi, ciężki sezon. Oczywiście, chcę spędzać jak najwięcej czasu na boisku i swoją grą nieść drużynę do kolejnych zwycięstw.
W Kędzierzynie był Grzesiu Bociek i Dominik Witczak, Kuba Bucki w Jastrzębiu, więc to nie jest tak, że ten kolega na tej samej pozycji jest gdzieś łatwiejszy czy trudniejszy. Zawsze trzeba dawać z siebie wszystko na treningach, żeby trener miał łatwiejszą decyzję i czyste sumienie, kogo posłać na plac boju. Oczywiście, Mateusz zrobił w ostatnich latach duży progres, wcześniej był głównie zmiennikiem, teraz dużo częściej grał w podstawowej szóstce i myślę, że się sprawdził w dużej mierze. Będzie ciekawie, ja rywalizacji się nie boję. Gdybym miał jakieś obawy, to bym w siatkówkę nie grał, tylko zajął się graniem na PlayStation. Jestem pozytywnie nastawiony. Mateusza osobiście nie znam, ale słyszałem, że to bardzo fajny chłopak, więc myślę, że będziemy się bardzo dobrze dogadywać i niech gra lepszy.
Na pewno. Jeżeli czuć ten oddech na plecach, że kolega z pozycji się stara i naciska, to – choć nie uważam, żebym potrzebował dodatkowej motywacji – zawsze taki bodziec z boku działa pozytywnie i kieruje mnie to w dobrą stronę.
Mam taką nadzieję, tylko to jeszcze melodia dalekiej przyszłości. Zobaczymy, kto będzie trenerem reprezentacji, czy zostanie Vital, czy będzie nowy selekcjoner i czy będzie mnie widział w swojej wizji zespołu. Ja będę robił wszystko, żebyśmy osiągnęli jako drużyna jak najlepszy wynik. Indywidualnie też oczywiście będę chciał grać jak najlepiej, żeby do tej reprezentacji wrócić. Jak już wspominałem, chciałbym skończyć tę przygodę reprezentacyjną na swoich warunkach, po którymś z turniejów, gdy sam powiem, że to jest ten ostatni i wtedy chcę się z tą kadrą pożegnać, a nie tak, jak to miało miejsce w tym sezonie.
Komentarzy, jak wiemy, będzie bardzo dużo. Mamy w naszym kraju 38 milionów ekspertów, więc jestem na to przygotowany. Dopóki fizycznie czuję się dobrze, cały czas ta siatkówka sprawia mi dużą radość – też przez tę przerwę, którą teraz mam, ten głód siatkówki jest większy. Nie ukrywam, były momenty, gdy przez ten natłok spotkań i brak czasu na odpoczynek ta siatkówka męczyła, ale to też trwało tylko momentami. Teraz jeszcze miesiąc przerwy przed nami, więc do Zawiercia na pewno przyjadę głodny gry. Tak jak wspomniałem, fizycznie czuję się dobrze, siatkówka dalej sprawia mi radość. Jeżeli będę się już męczył sam ze sobą, to po prostu podziękuję i nikt nie będzie musiał się męczyć, oglądając moją grę.
Na pewno znam smak wszystkich medali w naszej lidze. Czy gra się inaczej? Pewnie jest troszeczkę inna specyfika. Ja nie ukrywam, że od początku sezonu dążę do play-offów, bo to sól naszej ligi. Tak mamy sformułowany regulamin, że te play-offy są najważniejsze i zawsze nie mogę się już doczekać pierwszego meczu ćwierćfinału, a później półfinału i finału, mam nadzieję. Zobaczymy, dokąd nas to poniesie, nie ma też co tutaj głośno krzyczeć. My sobie będziemy po cichu iść, mam nadzieję, że dojdziemy jak najwyżej i ten historyczny wynik dla klubu z Zawiercia osiągniemy.
Mam nadzieję, że tak będzie. Miło przyjeżdżało się do Zawiercia jako zawodnik drużyn przeciwnych, zawsze odbiór był pozytywny i bardzo sympatyczny. Nie było żadnego chamstwa, po meczu zdjęcia czy gratulacje sukcesów reprezentacyjnych, więc naprawdę kibice na wysokim poziomie. Ta pełna hala robiła tutaj wrażenie. Mam nadzieję, że ten sezon zagramy już przy pełnych trybunach, które będą niosły nas do zwycięstwa. Tej atmosfery nie mogę się doczekać. Na pewno będzie fajniej zagrywać przy oklaskach i aplauzie, niż przy gwizdach. Zobaczymy, jak będzie w tym sezonie, bo ostatni w dużej mierze rozegraliśmy bez kibiców, więc też nie mogę się doczekać. Na pewno hala będzie wypełniona do ostatniego miejsca, a my, mam nadzieję, swoją grą będziemy ten trend utrzymywać.
Rozmawiał Michał Kwietko-Bębnowski, Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie