Końcówki zadecydowały

Końcówki zadecydowały
Mimo ambitnej walki i odrabiania kilkupunktowych strat w przegranych setach, Jurajscy Rycerze ulegli na wyjeździe Cuprum Lubin 1:3. Decydujące okazały się końcówki pierwszej i czwartej partii, w których na przewagi wygrywali gospodarze.
Na starcie pierwszego seta jako pierwsi na więcej niż punkt odskoczyli gospodarze, ale za moment był już remis, gdy Garrett Muagututia ustrzelił zagrywką Wojciecha Ferensa. Oba zespoły postawiły zresztą od początku na mocną zagrywkę, a mimo to przyjmujący z reguły dobrze radzili sobie z dogrywaniem piłek do rozgrywających. Dopiero sprytny skrót Miguela Tavaresa zaskoczył nasz zespół i pozwolił odskoczyć lubinianom na 11:8. Znakomitą skutecznością popisywał się Ronald Jimenez, a gdy dołożył do tego punkt serwisem, zrobiło się już 16:12 i Igor Kolaković poprosił o czas. Gracze Cuprum mogli nawet powiększyć przewagę, ale w długiej wymianie nasz zespół popisał się bardzo dobrą grą w obronie i asekuracji, a piłkę na 16:19 skończył wreszcie Patryk Niemiec. Na podwójnej zmianie na boisku pojawili się Grzegorz Bociek i Gjorgji Gjorgjiew, a już pierwsza akcja w ich wykonaniu pomogła zmniejszyć dystans do stanu 19:21. Następnie na zagrywkę poszedł Flávio i nie tylko kąsał przyjmujących rywala swoim floatem, ale też popisywał się świetnymi obronami, co w połączeniu z dobrą grą w kontrze i na bloku pozwoliło Jurajskim Rycerzom objąć prowadzenie 23:22. Przy 24:24 czujnym okiem wykazali się rezerwowi w kwadracie, którzy dostrzegli dotknięcie piłki w bloku po ataku Piotrka Orczyka, co potwierdził challenge. Nasz zespół nie zdołał jednak zatrzymać rywali przy piłkach setowych, a po asie Ferensa to gospodarze przejęli inicjatywę od stanu 27:26. Przy trzeciej próbie Orczyk nie zmieścił się w boisku po ataku z wysokiej piłki i partia padła łupem Cuprum.
Drugiego seta nasz zespół zaczął od dwupunktowej przewagi, ale wkrótce za linią 9 metra pojawił się Jimenez i zaczął posyłać potężne bomby na drugą stronę siatki, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie 7:5. To sprawiło, że lubinianie nabrali wiatru w żagle, świetnie radzili sobie przy własnym przyjęciu, a jednocześnie od czasu do czasu punktowali też na kontrach. Rycerze zrywali się do walki przede wszystkim dzięki świetnej postawie Garretta Muagututii, którego punkty pozwoliły dojść rywali na 16:18. Od tego momentu siatkarze Cuprum znowu wrócili jednak do wysokiej skuteczności ataku, rzadko dając nam szanse na punkty przy własnej zagrywce. Seta silnym zbiciem z lewego skrzydła skończył Ferens.
Od początku trzeciej partii na boisku znaleźli się Gjorgjiew, Bociek i Dominik Depowski, którzy zajęli miejsce Cavanny, Malinowskiego i Orczyka. W takim zestawieniu Jurajscy Rycerzy dobrze weszli w grę, zaczynając od prowadzenia 8:3, a wielka w tym zasługa macedońskiego rozgrywającego, który męczył przeciwników zagrywką, a na kontrach posyłał dokładne piłki do Depa, który radził sobie z nimi mimo szczelnego bloku. Siatkarze Cuprum ponownie utrudnili zagrywkę i odrobili część strat, ale zawiercianie nadal trzymali bezpieczny dystans. Bardzo dobrze w ataku spisywali się obaj przyjmujący, wspierani od czasu do czasu przez Bociusia. Końcówka to w dodatku popis gry blokiem, co dało wysokie zwycięstwo do 18.
W myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia, kolejnego seta rozpoczęliśmy w tym samym zestawieniu. Początek nie był wprawdzie tak udany, jak w trzeciej partii, ale gdy Garrett popisał się dwoma asami z rzędu, zrobiło się 6:4 dla naszej drużyny. Rycerze przez dłuższy czas utrzymywali dwu-trzypunktową przewagę, ale lubinianie sukcesywnie męczyli naszą linię przyjęcia trudnymi zagrywkami, co w końcu przyniosło efekt w postaci odrobienia strat. Rozpędzeni gospodarze na tym nie poprzestali i objęli prowadzenie 17:14, przede wszystkim dzięki sprawiającym ogromne problemy floatom Nikołaja Penczewa. Żółto-zieloni po raz kolejny pokazali jednak, że nie mają zamiaru składać broni nawet w najbardziej niekorzystnej sytuacji. Dzięki niezwykle ambitnej i walecznej grze doprowadzili do wyrównania 20:20, a po chwili wygrali jedną z najdłuższych akcji meczu i wrócili na prowadzenie. Ten stan nie trwał jednak długo, bo Bociek nie zmieścił się w boisku i zrobiło się 23:22 dla Cuprum. Później piłkę skończył jednak Flávio, a Jimenez zaatakował po antence i to nasz zespół miał pierwszego setbola, ale nie zdołał podbić ataku Penczewa. Gospodarze wrócili na prowadzenie, a przy 26:25 bombę na drugą stronę posłał zza 9 metra Kamil Maruszczyk, a sędzia sam poprosił o challenge. Ten pokazał jednak aut, ale po chwili lubinianie mieli kolejnego meczbola, którego wykorzystał Ferens, kończąc atak z lewego skrzydła. MVP został wybrany Ronald Jimenez.
Skład: Cavanna, Malinowski, Orczyk, Muagututia, Flávio, Niemiec, Żurek (L) oraz Bociek, Gjorgjiew, Depowski, Kania
Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie