Sponsorzy Tytularni:
Aluron CMC Warta Zawiercie

Krzysztof Andrzejewski: Plan minimum został wykonany, ale jest pewien niedosyt

2 maj 2021 | 00:00

Krzysztof Andrzejewski jest jednym z najbardziej doświadczonych Jurajskich Rycerzy. Czy ten sezon zaskoczył go w jakiś sposób?

 

Powiem tak… Z mojego punktu widzenia ten sezon miał dwa oblicza. Początek sezonu i w zasadzie do połowy, do tzw. przerwy covidowej, wyglądaliśmy bardzo dobrze. Ten okres przygotowawczy, który przepracowaliśmy naprawdę solidnie, zaprocentował i ten początek sezonu był naprawdę – nawet powiedziałbym – nadspodziewanie dobry. Świetne mecze, świetne wyniki, wygrywaliśmy z faworytami. Później ta maszynka siatkarska trochę się zacięła, mieliśmy różne swoje problemy i już nie będę wracał do tak zwanej pandemii, ale były problemy zdrowotne, problemy z odzyskaniem formy po tej przerwie, więc ta gra troszeczkę słabsza. A jak gra słabsza, to i wyniki. I od tamtej pory te wyniki były trochę w kratkę. Na szczęście wygrywaliśmy z zespołami niżej notowanymi i to pozwoliło nam na osiągnięcie tego całkiem dobrego wyniku po pierwszej rundzie, co pozwoliło na zagranie w dalszej części sezonu w Final Four Pucharu Polski i jest to dużym sukcesem. No i oczywiście zagranie w play-offach. Wydaje mi się, że ten plan minimum został wykonany, ale jest ten pewien niedosyt, bo każdy z nas liczył na troszeczkę więcej.

Chyba nikt nie lubi sam siebie oceniać i pozostawiam tę ocenę trenerom, całemu sztabowi szkoleniowemu, kibicom. Ja mogę powiedzieć jedynie tyle, że liczyłem na więcej i zdecydowanie częstsze pojawianie się na boisku, bo ambicją każdego sportowca jest granie w podstawowym składzie i ja mam takie same ambicje. Skończyło się na chyba trzech meczach w pełnym wymiarze, a w skali sezonu jest to niewielka liczba. Natomiast cieszę się, że one w ogóle były, bo pozwoliły mi przekonać się, że nadal potrafię to robić i kiedy jestem potrzebny, potrafię pomóc zespołowi. Pomimo wieku. Napawa mnie to optymizmem na tę najbliższą przyszłość.

Osobiście to był ciężki sezon, dość smutny, bez kibiców. Z powodu drobnej kontuzji nie udało mi się pojechać na Final Four Pucharu Polski, co było trochę taką wisienką na torcie w tym smutnym sezonie. Mało grałem, więc tych kolorowych momentów nie było za dużo. Cieszę się, że my jako drużyna potrafiliśmy fajnie funkcjonować, nie było żadnych tarć i niepotrzebnych zgrzytów. Myślę, że takim naszym małym sukcesem było to, że w szatni potrafiliśmy zbudować monolit i fajnie funkcjonującą grupę, która lubiła ze sobą przebywać. Natomiast indywidualnie nie chciałbym gloryfikować żadnego momentu, bo nie było żadnego wartego uwagi.

Rozmawiał Michał Kwietko-Bębnowski, Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie