Trzy godziny walki na początek sezonu
Trzy godziny walki na początek sezonu
Po trzygodzinnej walce Aluron CMC Warta Zawiercie przegrała 2:3 z Bogdanką LUK-iem Lublin w meczu otwierającym sezon 2024/2025 PlusLigi.
Jurajscy Rycerze pierwsze spotkanie sezonu rozpoczęli bez Aarona Russella, który wyleciał do Stanów Zjednoczonych w sprawach rodzinnach (była to zaplanowana już kilka miesięcy wcześniej absencja) oraz Mateusza Bieńka, który wraca do zdrowia po kontuzji stopy odniesionej na igrzyskach olimpijskich. W związku z tym na przyjęciu obok Bartka Kwolka wybiegł Patryk Łaba, a na środku parę, podobnie jak w sparingach, tworzyli Miłosz Zniszczoł i Jurij Gladyr, który zresztą szybko przywitał się z kibicami w Zawierciu skutecznym atakiem i asem serwisowym. W zamieszaniu pod siatką świetnie w roli środkowego bloku odnalazł się chwilę później Miguel Tavares, w kolejnej akcji Fynnian McCarthy nie wykorzystał okazji do rehabilitacji, posyłając piłkę w aut i odskoczyliśmy na 9:5. Goście rzucili się jednak do pogoni i po skutecznych kontratakach Mikołaja Sawickiego i Kewina Sasaka zbliżyli się na dwa punkty. Kolejna seria, przy zagrywkach McCarthy'ego, pozwoliła lublinianom nie tylko wyrównać, ale nawet objąć prowadzenie 20:19 po bloku Sasaka na lewym skrzydle. Atakujący Bogdanki LUK-u dorzucił do tego asa na 22:20 i nagle to rywale byli bliscy wygrania premierowej odsłony. Dwie akcje później uderzył jednak z pierwszej strefy w aut i znów mieliśmy remis, a gdy miał później w górze setbola, to z kolei zaatakował w siatkę. Kolejną okazję na zamknięcie partii miał Bennie Tuinstra, ale on z kolei został zablokowany przez Kwolka. Nasz przyjmujący skończył następnie kontratak i znów my byliśmy na czele. Pierwsze dwie piłki setowe dla naszej drużyny przeciwnicy obronili, ale przy trzeciej schowaliśmy ręce w bloku Sawickiemu, a ten uderzył daleko w aut.
Już w pierwszej akcji drugiej partii Karol Butryn najpierw popisał się znakomitą obroną, a chwilę później sam skończył kontratak. Wprawdzie trzy kolejnej punkty padły łupem rywali, ale znów świetnie pograliśmy w obronie, Kwolek minął blok precyzyjnym uderzeniem do rogu i wyrównaliśmy na 6:6. Od tego momentu bardzo długo trwała gra punkt za punkt, aż do kolejnej już tego dnia serii LUK-u przy bardzo trudnych serwisach McCarthy'ego, która pozwoliła im objąć prowadzenie 17:15. Ekipa z Lublina utrzymywała wysoką skuteczność po własnym przyjęciu, więc mieliśmy niewiele okazji, by wyrównać, a gdy już się pojawiały, myliliśmy się w ataku z trudnych piłek. Goście za to wykorzystali już pierwszego setbola za sprawą Jakuba Wachnika, który wcześniej zmienił Sawickiego i obił nasz blok.
Obie ekipy nie amierzały zwalniać również po zmianie stron i choć przyjezdni po raz kolejny rozpoczęli od prowadzenia 3:1, to wkrótce karta się odwróciła. Po dwóch skutecznych kontrach Kwolka było już 8:6 dla nas, a dzięki blokom Zniszczoła i Gladyra powiększyliśmy przewagę do czterech punktów. Podobnie jak w pierwszym secie, goście szybko jednak zniwelowali dystans i po bloku na Butrynie doprowadzili do remisu 18:18. Długa wymiana zakończona błędem dotknięcia siatki po naszej stronie pozwoliła natomiast lublinianom wyjść na prowadzenie 21:20, ale chwilę później Tuinstra po dobrej zagrywce Łaby uderzył ponad trójblokiem w aut i znów my byliśmy na czele. We znaki dał nam się jednak doskonale znany w Zawierciu Mateusz Malinowski, po jego serwisia piłka wróciła na stronę gości, z czego skorzystał Tuinstra. Po raz kolejny ekipie Massimo Bottiego do wygranej wystarczył jeden setbol, bo Kwolek zaatakował w aut.
Blok Łaby na Sasaku i as Zniszczoła pozwoliły nam zacząć czwartą partię od dwupunktowego prowadzenia, które zaczęliśmy sukcesywnie powiększać. Przyjmujący ze środkowym zmienili się następnie rolami, ten pierwszy zapunktował zza 9. metra, a drugi zamurował siatkę i zrobiło się 12:8. Nie popełniliśmy błędu z poprzednich partii i poszliśmy za ciosem, po punktowej zagrywce Kwolka i autowym ataku Sasaka prowadząc już 16:9. W końcówce kontrolowaliśmy dystans aż do piłek setowych - wtedy lekko się przycięliśmy, ale za czwartym razem Gladyr skutecznie kiwnął ze środka w wolne pole.
Ten, kto zakończył czwartą partię, rozpoczął też punktem tie-breaka, posyłając asa. Gladyrowi pozazdrościł jednak McCarthy, który nie tylko dwa razy sam trafił, ale też pomógł gościom wygrać kolejne dwie kontry i objąć prowadzenie 6:2. Gracze LUK-u długi kontrolowali czteropunktową przewagę, aż w końcu po dobrej zagrywce Kyle'a Ensinga, który kończył podwójną zmianę, Butryn zablokował Wachnika. Amerykanin chwilę później poprawił bezpośrednim asem w linię końcówą i było już tylko 10:11. Kanadyjski środkowy raz jeszcze dał się nam we znaki serwisem, tym razem trafiając Łabę, który nie zdołał się uchylić. W efekcie lublinianie znów mieli trzy punkty zapasu i to wystarczyło, by wygrać mecz, a ostatnią akcję zakończył na lewym ataku Wachnik. Statuetka MVP trafiła natomiast do rozgrywającego, Marcina Komendy.
Aluron CMC Warta Zawiercie - Bogdanka LUK Lublin 2:3 (29:27, 22:25, 23:25, 25:20, 12:15)
Skład: Tavares, Butryn, Kwolek, Łaba, Zniszczoł, Gladyr, Perry (L) oraz Ensing, Nowosielski, Rajsner
Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie