Zwycięstwo wbrew przeciwnościom

Zwycięstwo wbrew przeciwnościom
Po bardzo nieudanych dwóch pierwszych setach, Jurajscy Rycerze odwrócili losy wyjazdowego spotkania z LUK-iem Lublin. Bohaterem meczu został Uroš Kovačević, który pojawił się na boisku od trzeciej partii.
W składzie meczowym zabrakło kontuzjowanego Wiktora Rajsnera, a spotkanie w kwadracie rozpoczęli Uroš Kovačević i Krzysztof Rejno, których zastąpili Marcin Waliński i Michał Szalacha. To właśnie ich podwójny blok zakończył pierwszą akcję, ale później gospodarze narzucili presję agresywną zagrywką, zapunktowali nią Rafał Faryna i Jakub Wachnik, a LUK objął prowadzenie 7:3. Zmniejszyliśmy wprawdzie szybko straty, ale brakowało wciąż punktu do wyrównania. Po kilku wymianach goście znowu odskoczyli, a najwięcej problemów sprawiał nam Wachnik. Lublinianie świetnie radzili sobie w każdym elemencie, grając bardzo skutecznie w ataku i ustawiając szczelny blok. Na dodatek dopisywało im szczęście, bo po serwisie Wojciecha Włodarczyka piłka przewinęła się przez taśmę i wpadła w niepilnowaną część naszego boiska. Wtedy jednak sygnał do pościgu dał kapitan. Dawid Konarski popisał się kapitalnym blokiem, a nasza drużyna zaczęła zmniejszać straty. Waliński skończył długą wymianę, obijając trójblok rywali, w kolejnej akcji pomylił się Faryna i było już tylko 20:22. Mieliśmy też piłkę w górze na 21:22, ale Konarski nie zdołał przebić się przez szczelny blok. LUK nie wypuścił już prowadzenia z rąk i wygrał do 21.
Od początku drugiej partii obraz gry się nie zmieniał – rywale nadal świetnie serwowali, sprawiając naszej linii przyjęcia duże problemy. My sami wyrządzaliśmy zagrywką znacznie mniejsze szkody, dzięki czemu Marcin Komenda miał łatwiejsze zadanie od Miguela Tavaresa. Konsekwentna gra ekipy z Lublina, kolejne asy serwisowe i skuteczne ataki sprawiły, że LUK prowadził już 15:7. Michał Winiarski próbował odmienić sytuację, wprowadzając na boisko Michała Kozłowskiego i Dawida Dulskiego, po chwili pojawił się na nim też Patryk Łaba. To jednak nie pomogło, bo gospodarze do końca trzymali jakość swojej gry i nie dawali się przełamywać. W efekcie nie tylko nie stracili przewagi, ale jeszcze ją nieco powiększyli.
W trzecim secie na boisku pojawił się Uroš Kovačević, ale początek nie był dla niego udany. Najpierw zablokował go Faryna, następnie z trudnej piłki nie trafił w palce blokujących i od razu musieliśmy gonić ze stanu 1:4. Zdobycie niemal każdego kolejnego punktu sprawiało nam duże problemy, w przeciwieństwie do gospodarzy, którzy utrzymywali wysoką skuteczność po własnym przyjęciu. Dlatego właśnie kluczem do zmiany obrazu gry było wzmocnienie zagrywki. Najpierw zapunktował nią Konarski, chwilę po nim Kwolek i większość strat została odrobiona. Upragniony remis 13:13 dał Kovačević, z sytuacyjnej piłki uderzając z pajpa taśma-blok-aut, chociaż sędziom w podjęciu decyzji musiał pomóc challenge. Kolejny punkt atakiem z krótkiej zdobył Szalacha, po czym poszedł za linię 9 metra. W dużej mierze to jego trudne serwisy sprawiły, że objęliśmy prowadzenie 17:14, a dwa z trzech punktów w serii zdobył kontratakiem Kwolek. To odmieniło dynamikę seta i w jego końcowej części to nasza drużyna kontrolowała grę, nawet gdy gospodarze na moment zbliżyli się na punkt. Wreszcie zasialiśmy jednak ziarno niepewności w ich poczynaniach, ograniczyliśmy skuteczność ich ataku i dzięki temu wygraliśmy do 20.
Czwarta partia miała bliźniaczy początek do poprzedniej – Uroš znowu nie poradził sobie z dwoma kolejnymi piłkami w ataku, a LUK objął prowadzenie 4:1. Dwa bloki Konarskiego na Wachniku z rzędu pozwoliły jednak podgonić wynik na 5:6, a po dłuższym fragmencie gry punkt za punkt, blok Szalachy na środku na Janie Nowakowskim dał remis 11:11. Kovačević zatrzymał w końcu atak Faryny i Jurajscy Rycerze po raz pierwszy w tym secie byli na czele. Co prawda LUK wrócił na prowadzenie po nieudanej krótkiej Tavaresa ze Zniszczołem, ale nasz środkowy zrehabilitował się blokiem na Wojciechu Włodarczyku. Dawid Konarski dorzucił asa i przy stanie 18:16 o czas dla lublinian poprosił trener Dariusz Daszkiewicz. Gospodarze znów wyrównali po asie Konrada Stajera, ale tylko na chwilę, bo Uroš po raz kolejny złapał blokiem Farynę. Na koniec Serb dorzucił jeszcze asa i mimo dużych problemów doprowadziliśmy do tie-breaka.
W decydującego seta wreszcie weszliśmy dobrze, a nawet znakomicie – seria zagrywek Zniszczoła i punkty Kovačevicia przeplatane błędami przeciwników sprawiły, że zaczęliśmy od wyniku 5:0. Kapitalnym blokiem na Włodarczyku popisał się tercet Konarski-Szalacha-Kwolek i na zmianę stron schodziliśmy z pięciopunktowym prowadzeniem. Tuż po niej pomylił się w ataku Szymon Romać, który zmienił wcześniej Farynę. Gospodarze próbowali jeszcze zerwać się do walki, ale potrzebowaliby do tego serii punktów, a było ich stać tylko na pojedyncze break pointy. W ostatniej akcji meczu Wachnik zaserwował w siatkę, a statuetka MVP trafiła w ręce Uroša.
Skład: Tavares, Konarski, Waliński, Kwolek, Zniszczoł, Szalacha, Danani (L) oraz Łaba, Kozłowski, Dulski, Kovačević
Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie